Deception Island - Opuszczona wioska Antarktydy
To chyba najbardziej fascynujące miejsce w rejonie Antarktyki i definitywnie moje ulubione. Matka Natura stworzyła je specyficznym i wyjątkowym samym w sobie. Nie ma drugiego takiego na całym świecie. Dodatkowo, tragiczna historia, którą napisali tej wyspie ludzie, mrozi krew w żyłach... To wszystko sprawia, że aura tego miejsca powoduje dreszcze. Człowiek jednocześnie podziwia i nienawidzi. Ale o tym w dalszej części. Gotowi na niecodzienną historię?
Natura popisała się swoimi umiejętnościami i po całości zakpiła z podróżników. Z całą pewnością zrobiła to z premedytacją! Stworzyła wyspę będącą szczytem wukanu, którego cała reszta sięga samego dna oceanu. Mało tego - wulkan wciąż jest czynny! I mało tego - to właśnie z tej wyspy po raz pierwszy w historii, człowiek dostrzegł ląd jakim jest Antarktyda.
Wulkan znajduje się u wybrzeży Antarktydy na Oceanie Południowym w Archipelagu Szetlandów Południowych. Wujek Google pomoże mi teraz zobrazować lokalizację i ujęcie z lotu ptaka, czego nie miałam możliwości wykonać. Możecie zauważyć, że wyspa jest w kształcie podkowy a w jej środku znajduje się kaldera wypełniona wodą.
Tafla wody w zatoce gładka jak szkło...
|
![]() |
Położenie: 62° 58′ 37″ S, 60° 39′ 0″ W, fot: Wikimedia Commons
|
![]() |
Widok z lotu ptaka, Deception Island - jedyny przesmyk umożliwiający wpłynięcie do środka wyspy. Ma jedynie 230 m!
fot: PlayBuzz
|
Natomiast zjawisko mgły u brzegu, a w zasadzie pary wodnej, jest wynikiem różnicy temperatur, ponieważ wyspa jest jak wspomniałam wierzchołkiem wulkanu. Najbardziej popularnego w tej części świata zresztą. Jestem skłonna sądzić, że ta popularność jest wynikiem dość częstej aktywności. Wulkan ten wcale nie wygasł. Wciąż czuwa...
![]() |
Moje pierwsze zdjęcie na Deception Island...
|
Wprawdzie od trzydziestu lat bezlitosny wulkan Deception pozostaje nieczynny, ale patrząc na jego statystyki - lubi się przypomnieć co 10, 20, 50 lat. Zaliczany jest do wulkanów aktywnych i ma bardzo nieregularny grafik jak widać. Aż chce się powiedzieć: bardzo nieregularny sen zimowy! Byłam więc lekko spięta podczas spaceru po kraterze. Nigdy nie wiesz człowieku kiedy koniec drzemki...
"Turyści" upodobali sobie gorące wody Whaler's Bay (Zatokę Wielorybników) i wydają dziesiątki tysięcy jurków, żeby się w nich popluskać i zrobić sobie jakże wyjątkowe zdjęcia. Niestety to wcale nie jest takie hop siup, ponieważ u samego brzegu temperatura wody jest tak wysoka, że aż nie do wytrzymania. Państwo "turyści" muszą więc w podskokach przemieszczać się w głąb zatoki, ale z kolei nie za daleko, bo po kilku metrach woda staje się momentalnie lodowata. I tak skaczą jak te zające coby się nie poparzyć, ale jednocześnie nie zamarznąć...
Osobiście nie mogłabym poddać się takim przyjemnym rozrywkom, kiedy wokół porozrzucane wraki kontenerów, ruiny domów, zniszczone żeliwne kotły, szczątki zwierząt i...groby. Myślę, że "turyści" powinni pojechać grzać tyłki w Tatralandii na Słowacji, odpuszczając sobie kąpiele na antarktycznym cmentarzu...
Kolejne, niesamowite w swych barwach zbocze oraz ruiny po konstrukcjach...
|
Na zdjęciu żeliwny wrak będący już częścią krajobrazu, a tuż obok niego - leniwa uchatka
|
Po odkryciu w 1906 roku wsypy, jej kształt i położenie okazały się doskonałym schronieniem przed szalejącymi w tych rejonach sztormami. Dlatego ludzie bardzo szybko uzmysłowili sobie, że zatoka z genialnie spokojną wodą, będzie idealnym miejscem na budowę osady i rozpoczęcie uganiania się za wielorybami. Sami spójrzcie jak zbawienna była dla nich topografia tego miejsca:
![]() |
Zatoka Wielorybników - pierwsi osadnicy przyczynili się do nadania jej takiej nazwy
|
Jak już osadę zbudowali, postanowili niezwłocznie ruszyć na pobliskie wody ku wielorybom. Nie po to żeby je badać, ratować czy podziwiać, ale po to żeby je zabijać...
![]() |
Ruiny domów rybackich 1
|
Olej wielorybi był wówczas bardzo cennym surowcem, używanym do produkcji np. leków, maści, kremów, mydła, świec, czy też kredek a nawet atramentu. Sprawdzał się doskonale jako smar do maszyn i paliwo do lamp. Fiszbiny, czyli tkanki w podniebieniu wieloryba służące do filtrowania wody, używano do produkcji takich przedmiotów jak pejcze, uchwyty do parasoli a także znane szczególnie kobietom pręty do dawnych gorsetów i sukni.
Ruiny domów rybackich 2
|
Ruiny domów rybackich 3
|
Ponieważ produkcja oleju wielorybiego nie należała do najłatwiejszych a przede wszystkim była nastawiona na wielki zysk, zbudowano wiele konstrukcji, które zajęły wybrzeże Zatoki Wielorybników. Myślę, że w czasach swojej świetności cały kompleks wyglądał jak potężna fabryka. Poniżej możecie zobaczyć jak prezentują się zbiorniki na olej oraz kotły grzewcze. Spacerując po wyspie można ich ujrzeć dziesiątki...
Zbiorniki na olej wielorybi
|
Zniszczone kotły grzewcze
|
Ruiny pieca
|
Nie wiem, czy ktoś kiedykolwiek zrobił statystyki i czy można doszukać się informacji, ile wieorybów zostało zamordowanych na wyspie, jednak po samych szczątkach można uznać, że conajmniej setki...
Szkielety oddzielone od tkani wyrzucano na brzeg i składowano w różnych punktach. Cmentarzysk na wyspie jest kilka. Najwyraźniej wielorybnicy nie dbali o porządek tak jak o zysk i rzucali szkielety gdzie popadło.
Dwie uchatki dumnie pozują na tle jednego ze składowisk szkieletów i wraku łodzi rybackie
|
Groby rybaków
|
Muszę przyznać, że tak właśnie wyobrażałam sobie Antarktydę ;)
OdpowiedzUsuńUch, mocna historia i niesamowicie ciekawa. Nie słyszałam wcześniej o tym miejscu.
OdpowiedzUsuńWow przepięknie. Patrząc na Twoje zdjęcia mam ochotę rzucić wszystko i tam pojechać
OdpowiedzUsuń